UWAGA

UWAGA

Na stałe przeniosłem swoją działalność na język angielski, na drugim blogu - Old Long Road.com.

Najświeższe relacje (Azja Południowo-Wschodnia, Bułgaria i okolice) do znalezienia właśnie tam. Serdecznie zapraszam i mam nadzieję, że zmiana języka nie odstraszy :)

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Astrologiczne Košice


Uzupełniam po trochu, bo wiele opowieści się nazbierało z drogi, nie było jak tego sensownie opisać w trakcie, a nie chcę żeby poumykało - to powrzucam w odcinkach.

Kraków, ogólnie polskie miasta, są niezwykłe pod względem form sztuki ulicznej. Zawsze jest co fotografować i są to rzeczy niejednokrotnie ciekawsze od zabytków, nie wiem w czym rzecz. Może oko łatwiej łapie polskie litery, ale przecież nie tylko o litery chodzi. Może tradycja sztuki jest bardziej zakorzeniona? Nie wiem, grunt, że jest fajny materiał jeszcze z Polski.








Jakoś tak mi wychodzi, że słowacką granicę przekraczam nocą i kimam zaraz za nią. Z Piwnicznej przeszedłem na słowacką stronę, Mníšek nad Popradom i w lesie na supernierównym po ciemku rozłożyłem namiot, tuż przed deszczem. 




Lało niezmiennie przez całe przejście przez góry, ogólnie nieciekawie, poza incydentem z krowami. Wybrały mnie na swego przywódcę i rozpoczęły wędrówkę za mną, wydając okrzyki na moją cześć. Na szczęście posunęły się tylko tak daleko, na ile pozwalał im elektryczny pastuch, wątpliwa wizualnie przeszkoda. 


Zwierząt ciąg dalszy - na wylotówce ze Starej Ľubovňi spotkałem łapiącego stopa bociana.


Obowiązkowy Kaufland i biała czekolada Studencka - coś, przed czym nie mogę się oprzeć i kupiłbym za ostatnie pieniądze. Zaraz po zakupie na głównym rynku zagadnął mnie starszy gość, czy przypadkiem nie jestem z Polski i gdzie jadę. Po słowacku zagadnął, dodam. Okazało się, że Milan, bo tak miał na imię, za dwie godziny jedzie do Košic (jakieś 150km), tylko wcześniej jedzie wykąpać się w zdrowotnej ponoć wodzie w kraterze. No to hajda, wybrałem się z nim.


Wykąpaliśmy się w kraterze, po jakimś czasie przyjechało tam też kilkoro Polaków. Milan ujawnił wówczas swoje talenty i okazało się, że oprócz bycia adwokatem jest także astrologiem. Ile wiedzy tajemnej z niego wyciągnąłem o tym, jak odczytywać datę urodzenia, co oznacza suma liter w imieniu i nazwisku oraz jak ze sobą współdziałają poszczególne znaki zodiaku... Skrzętnie się uczyłem, bo to przydatna wiedza, a zodiaku mnie samoistnie prześladują (co znalazło potwierdzenie także w dalszej podróży).


Milan nie dość, że mnie nauczył niektórych swoich tajemnic, to dodatkowo zaprowadził do bardzo taniej knajpy, supertaniej cukierni (bajaderki!), przenocował, a cały kolejny dzień zwiedzałem Košice z jego przewodnictwem. Jak byliśmy w tym mieście z Ulą i Anią w maju to urzekło nas i obiecałem sobie, że wrócę zapoznać się dokładniej - udało się już dwa miesiące później!




Łapię stopa tuż za granicą Milhost' - Tornyosnémeti. Właściwie dwa stopy, bo za furgonetką jedzie jeszcze znajomy mojego kierowcy w kombiaku. Kierowca nic z angielskiego, ja nic z rumuńskiego (jak się okazuje), ale koniec końców dogadaliśmy się, że właśnie wraca z Polski do Cluj-Napoca w Rumunii. No to bye bye Węgry, witaj nieoczekiwanie prędka Rumunio! Możnaby powiedzieć brzydziej, ale do zawodu Węgrami to dojdę w drodze powrotnej. 


Zatrzymujemy się w środku nocy na stacji benzynowej przed Oradeą. Znajomy z kombiaka potrafi po angielsku.

- Well, so you're from Poland... you have nothing to see here in Romania. People are poor, there's no jobs. Everything's better in Poland, you have great country, great roads...

- And girls?

- Ahhh! The girls here are ten classes above the polish ones! - odpowiada z dumą, a szeroki uśmiech zastępuje mu poprzednie przygnębienie. No dobra, zweryfikuję!

Przesiadam się na autobus, który  za 3000 forintów (40 kilka zł) zabiera mnie z Oradea do Tîrgu Mureș.



4 rano, nowy kraj, nowe miasto, brak waluty (w portfelu tylko forinty, bo nie byłem przygotowany tak szybko przejechać przez Węgry), do tego pełny pęcherz. Za to w plecaku zapakowany smažený sýr, jeszcze przygotowany i zapakowany przez Milana. Centrum Transylwanii wita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz