UWAGA

UWAGA

Na stałe przeniosłem swoją działalność na język angielski, na drugim blogu - Old Long Road.com.

Najświeższe relacje (Azja Południowo-Wschodnia, Bułgaria i okolice) do znalezienia właśnie tam. Serdecznie zapraszam i mam nadzieję, że zmiana języka nie odstraszy :)

wtorek, 26 marca 2013

Co robi Norwegia w Czarnogórze?



Wystarczy oddalić się od chorwackiego Dubrovnika o 40km wzdłuż wybrzeża, a tuż za granicą z Czarnogórą napotykamy na śródziemnomorski cud – Bokę Kotorską. Zatoka o fantazyjnym, nieprawdopodobnym kształcie, niektórym przywodząca na myśl anioła z rozłożonymi skrzydłami, innym znów łosia z bogatym porożem, jest miejscem obowiązkowym, jeśli znajdujemy się w tym rejonie.

Łoś kotorski

Wersja anielska

Boka Kotorska przywodzi na myśl norweskie fiordy, głęboko i zawile wpuszczona w ląd, lawirująca między stromymi górami Czarnogóry (ze względu na nazwę państwa trudno uniknąć powtórzeń). Wjeżdżając tam z poznanym polskim małżeństwem od razu czuję bliskość z tym miejscem. Potwierdzają to później serdeczni ludzie (nie ma problemu z autostopem), piękne miasta i charakterne szlaki górskie.

Ląduję w Risan, na lewym skrzydle anioła (lub prawym rogu łosia, jak kto woli). Świeży kruh łamię w dłoniach, przegryzam pomidorem ze straganu. Ceny są o wiele bardziej przystępne niż w Chorwacji, dlatego mogę poszaleć i popijam chłodnym Niksićko z lodówki. To kolejna zaleta Czarnogóry (ceny, chociaż piwo także niczego sobie).





Wciąż, nawet w tych turystycznych okolicach, można znaleźć budynki zaniedbane lub zniszczone w czasie jednej z wojen (trudno stwierdzić, czy tej ostatniej). Zniszczone budynki stoją także i w centrum Kotoru, przydając tajemniczości, której zdecydowanie brakło chorwackiemu wybrzeżu mimo całej jego piękności.


Chciałem zanocować w jednym z budynków, jednak zjawia się security i wychodzę na drogę. Nawet nie macham, a zatrzymuje się marynarz z Kotoru, oferując podwózkę. Okazuje się, że był w zeszłym roku w Gdańsku. Za moment zatrzymujemy się znowu, żeby zabrać kolejnych autostopowiczów - parę z Poznania, jak się okazuje. Polacy wszędzie!

Do Kotoru docieram nocą, marynarz radzi mi nocować na zamku... Dokładniej w ruinach Twierdzy św. Jana (Trvdjava Sv. Ivan), położonych na Samotnym Wzgórzu ponad dwieście metrów nad miastem. Długa wspinaczka, ale warto było, wieczorem i nad ranem mam wspaniały widok na miasto u stóp wzgórza.






Sam Kotor ze względu na swoją starówkę wpisany jest na listę UNESCO. I faktycznie, robi wrażenie, z kolejnymi ciasnymi uliczkami wybrukowanymi wyślizganym kamieniem, szarą w barwie architekturą każdego poszczególnego budynku - śródziemnomorską, ale surową w swoim górskim charakterze.





Informacje praktyczne:
- wifi za darmo na rynku (Trg od Oruzja) przy Wieży Zegarowej. Ogólnie w Czarnogórze raczą turystów bezpłatnym internetem, co się bardzo chwali
- odpowiednio zaopatrzony punkt turystyczny przy głównej bramie (Trg od Mora)
- na dworcach obowiązują peronówki - do biletu trzeba doliczyć 1 euro
- bagaże w autobusach płatne zupełnie losowo - niektóre linie przewożą je za darmo, w niektórych trzeba doliczyć 0,50-2 euro
- wejście do Twierdzy św. Jana 3 euro (około 8 rano przychodzi pan z plastikowym stoliczkiem)
- Kotor to świetny punkt wypadowy w góry, między nim a Cetinje znajduje się narodowy park Lovćen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz