(foto niestety nie moje, balonu nie miałem. Za serwisem http://chorwacjalastminute.wordpress.com)
Kiedy w końcu odnalazłem główny targ i rozlokowałem się na jednych z kamiennych schodków, zagadał do mnie Peter. Samouk języka angielskiego, czający się na turystów z dobrym akcentem (mój się załapał), żeby zaprosić ich na szklaneczkę w zamian za pogadanie i praktykę angielskiego. Wybierał się w odwiedziny do córki do Szwajcarii i stwierdził, że w podróży język mu się przyda. Teraz lepiej go rozumiem, samodzielnie próbując nauczyć się bułgarskiego.
Zabytki zabytkami, ale to, co naprawdę wyróżnia Zadar spośród innych miast, to morskie organy. Na najbardziej wysuniętym na północ krańcu półwyspu, na szerokim nadmorskim placu, postawiono morskie organy. Właściwie to ukryto je, wbudowano w nabrzeże, tak że w tej chwili można je poznać tylko po otworach w chodniku. I po dźwiękach, ponieważ organy grają bez przerwy a gra na nich samo morze. W przemyślny sposób sterowane pływami, czasem wydają delikatne, pojedyncze dźwięki, a czasem gruchną potężnym akordem.
Druga rzecz, to Greeting to the Sun, kolejna artystyczna instalacja, znajdująca się tuż obok organów. Wielki kolektor słoneczny, gromadzący energię w czasie dnia i wykorzystujący ją w efektowny sposób w nocy. Niestety nie nakręciłem dobrej jakości materiału, ale mogę przedstawić oba dzieła, posiłkując się Youtube'em:
Powiem szczerze, że nawet mimo późniejszego odwiedzenia Dubrovnika, Zadar zrobił na mnie chyba najlepsze wrażenie z chorwackich miast.
Wskazówki praktyczne:
- darmonet wifi przy morskich organach i Pięciu Studniach (Pet Bunara)
- nietrudno wydostać się z miasta do lasu godnego zanocowania (via Put Nina)
- info turystyczne przy Narodni Trg, ale mało widoczne z zewnątrz
- na stopa czekam ok. 50 minut na Szosie Adriatyckiej (Jadranska Cesta), są eleganckie zatoczki autobusowe. Jadącym daleko na południe polecam jednak próbować wylot na autostradkę A1, omijającą Biograd, Sibenik, Split itp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz