- George Bernard Shaw
Żeby dojechać do tego pięknego miasta od strony reszty Chorwacji, musimy pokonać jakieś 10 kilometrów Bośni i Hercegowiny. Cienki pasek tego kraju przecina chorwackie wybrzeże i stanowi jedyne dojście Bośni i Hercegowiny do Adriatyku, którego nie sposób wyminąć.
A dlaczego od razu wymijać? Dla mnie dotarcie do nieba Dubrovnika wiązało się z przebyciem przez piekło BiH. Nie wiem, czy wynika to z nie tak dawnych konfliktów na tle etnicznym, ale na tym pograniczu łapie mi się stopa potwornie. Jest grubo ponad 30 stopni, stoję kilka godzin na idealnej wydawałoby się miejscówce... I nie. Kończy się tak, że pieszo pokonuję ponad 20 kilometrów z pełnym plecakiem w słońcu, bez bośniackiej waluty. W notatkach na ten dzień mam tylko "od 24 godzin jadłem tylko landrynki i trzy jabłka. Woda się skończyła, może w Neum na stacji znajdę jakiś kran". A po drodze mijam kolejne świadectwa trwającego podskórnie konfliktu i inne niezbyt pocieszające obrazki. Bośniackie znaki są pomazane sprayem.
Maksymalnie zmęczony docieram do Dubrovnika, postanawiam odpocząć jeden dzień w kwaterze prywatnej, tańszej niż pole namiotowe, a jest prysznic. I jak się później okazuje, także skorpion w łazience - także polecam uważać, bo tanie nie oznacza bezpieczne.
Jest drugi tydzień września, Dubrovnik żyje nocą. Wspaniale oświetlone, monumentalne mury. Uliczki z małymi restauracyjkami, gdzie ludzie do późna prowadzą ożywione rozmowy. Muzyka na żywo na głównym placu. Widok na port i Adriatyk.
W dzień mury Dubrovnika robią jeszcze większe wrażenie. Nic dziwnego, że miasto jako kupiecka Republika Raguzy prosperowało niesamowicie dobrze, będąc w stanie obronić się przed najcięższymi oblężeniami, padając dopiero pod naporem wojsk Napoleona. Do tego czasu, dzięki niesamowicie zręcznym dyplomatom, lawirowała między potężnymi sąsiadami - Wenecją, Węgrami i Turcją, utrzymując niepodległość.
Symbol Republiki Raguzy - kolumna, z której obywatelom odczytywano najważniejsze uchwały Rady. I znamienne motto: Obliti privatorum publica curate (Zapomnij o prywacie, dbaj o dobro publiczne)
Ostatnie oblężenie miało miejsce w latach 1991-1992, w czasie wojny domowej w Chorwacji. Warto popatrzeć z tej dwudziestoletniej perspektywy na tamte wydarzenia, przed wizytą w dzisiejszym Dubrovniku.
Wszechobecne w Dubrovniku są koty, panoszące się jakby to był ich odwieczny teren. Nie tykane przez miejscowych, hołubione przez turystów, mają tu swój zakątek. Przez dwa dni pobytu w mieście nie zobaczyłem ani jednego psa - czy to na wolności, czy to na smyczy.
Poznaję także Slavko, grającego fenomenalne kawałki na gitarze na ulicy. W rozmowie tłumaczy, że nie jest źle grać w tak turystycznym mieście jak Dubrovnik. Po kilku latach grania kupił mieszkanie, starcza mu bez problemu na życie - ale też posiada oficjalną licencję władz, departamentu turystyki czy czegoś w stylu podobnym.
Praktyczne informacje:
- informacja turystyczna jest przed główną bramą do Starego Miasta od strony ul. Branitelja Dubrovnika.
- żeby wejść na mury miejskie trzeba przygotować się na nielichy wydatek 35zł, ale chyba warto. Mi nie starczyło waluty
- na Starym Mieście znajdziemy w miarę przystępnie ceniące się kawiarenki internetowe (w północnej części, bodajże na ul. Prijeko
- w obrębie murów znajdziemy krany z wodą do uzupełnienia butelek (na pewno przy północnym murze). Zresztą w całej Chorwacji można pić kranówkę
- nie znalazłem żadnego darmowego wifi, ale w kawiarniach i restauracjach nie powinno być z tym problemu
Pozostałe zdjęcia z Dubrovnika:
Jeśli posiadamy kociaka to naprawdę bardzo ważne jest to, aby go dobrze wychować. Jak dla mnie spodobał się artykuł o kotach w https://krakow-atrakcje.pl/sprowadzone-cieszyc-maine/ i moim zdaniem jest tak, że z pewnością każdy z nas również tak myśli.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem kociaki są wielce ciekawymi pupilami i na pewno warto jest je mieć u siebie w mieszkaniu. Również fajnie napisano o nich w https://goral.info.pl/mruczacy-przyjaciel/ i ja myślę,iż takie pupile są po prostu milutkie. Dlatego ja również rozważam teraz aby wziąć jeszcze kolejnego kota do siebie do mieszkania.
OdpowiedzUsuń