UWAGA

UWAGA

Na stałe przeniosłem swoją działalność na język angielski, na drugim blogu - Old Long Road.com.

Najświeższe relacje (Azja Południowo-Wschodnia, Bułgaria i okolice) do znalezienia właśnie tam. Serdecznie zapraszam i mam nadzieję, że zmiana języka nie odstraszy :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

Słoweński street art

Uwielbiam sztukę w codziennej przestrzeni miejskiej. Nie pozamykaną w galeriach, do których ustawiają się kolejki żądnych chociaż raz rzucić okiem na sławną Mona Lisę. Może się nie znam na sztuce, ale w przestrzeni miejskiej znajduję często niezwykle fascynujące i inspirujące perełki, nie ujmując niczego Leonardo.


Tak było też, gdy jadąc z Austrii kierowca, z którym jechałem autostopem, wysadził mnie w Mariborze w Słowenii. Miasto w 2012 współdzieliło z Guimarães w Portugalii zaszczytny tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, a to znaczy, że ma coś do zaoferowania. I faktycznie, nie wiem czy to ze względu na tytuł zjechali tutaj różni twórcy, czy może dzięki ich obecności miasto dostało ten tytuł wcześniej, ale na pewno było na co popatrzeć.






Kolejnym przystankiem była Ljubljana, gdzie ugościli mnie znajomi (Rolek i Dosia), któzy dopiero co zainstalowali się w akademiku na Erasmusie. Rozpocząłem zwiedzanie miasta w standardowy sposób, od Tromostovje (potrójnego mostu) przez stare miasto ciągnące się nad rzeką, po górujący nad miastem zamek. Ciekawie, ale nie odkryłbym nic nadzwyczajnego idąc tylko za wskazówkami informacji turystycznej. Znajomi dostali cynk o Metelkova Mesto, gdzie udaliśmy się drugiego wieczoru na koncert... streetartowy strzał w dziesiątkę:







Metelkova to kilka budynków, zamienionych w miejsce, gdzie kultura niezależna może się rozwijać niezależnie. Formalnie budynki nie należały do nikogo - mieściły się tu koszary wojska Jugosławii, po jej rozpadzie sprowadzili się tutaj artyści i squatersi różnej maści, zmieniając miejsce na swoją modłę. Mieli na dodatek (przynajmniej jak twierdzą organizatorzy jednej z galerii, dokumentującej m.in. historię Metelkovej) błogosławieństwo od władz. I tak od 1993 miejsce wciąż się zmienia, przestrzeń się przekształca, powstają nowe kluby, inne przestają działać. Miejsce żyje, codziennie jest coś się dzieje - koncert, impreza itp. Godne polecenia dla zainteresowanych kulturą niezależną, nie tylko tą z wysokiej półki, gdzie żeby sięgnąć trzeba wdziewać frak.

Pozostaje konflikt z miastem - Metelkova to dobre tereny niedaleko dworca kolejowego. Idealne na zagospodarowanie i w tym miejscu wkradają się pieniążki. Miastu nie udało się póki co wyrzucić lokatorów, a dzięki temu, że jednak mimo wszystko Metelkova nakręca turystykę, nie są aż tak bardzo zdecydowane, co z tym fantem zrobić. Nadal jednak ciężko dowiedzieć się o Meltekovej z oficjalnych informacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz